Chłopi (12266 bytes)O doli chłopa pańszczyźnianego w dokumentach z pierwszej połowy XVII wieku znajdziemy niewiele. Akta województwa ruskiego dostarczają materiału tylko do historii ludu włości królewskich, natomiast niewiele o doli chłopów szlacheckich.

Jedynym źródłem do poznania ich losu są kontrakty dzierżawne, o ile w nich zawiera się także inwentarz poddanych i ich robocizny. Kontraktów takich z regionu województwa ruskiego zachowało się jednak niewiele i to tylko w aktach ziemi sanockiej. Przytoczymy za Łozińskim:

“...Według nich [akt] najwyższa liczba dni roboczych w tygodniu wynosiłaby 4 (Dolny Jasień), najniższa półtora, tj. trzy półdnie od południa; najwyższy czynsz od łanu 21 zł (Jasień), najniższy 22 groszy (Siniawa). Według inwentarza z roku 1644 chłopi z Siniawy (własność dziedziczna Wojciecha Truskolawskiego), siedzący na całej roli, oprócz wspomnianego już czynszu 22 gr. dają po 4 kury, po jednym kapłonie, po pięciorgu jaj i po miarce orzechów co roku. Do orki, do żniwa, do grabarki, do wiązania, do zgartywania siana, do tarcia konopi, do brania lnu, do kopania warzywa wychodzić ma na robote z każdej całej roli po dwoje; do młocki, do siekiery po jednemu. Ponadto są jeszcze inne roboty, które odprawiać się mają “za pański dzień” albo “bez pańskiego”, tzn. które albo liczą się za dzień roboczy, albo są obowiązkiem poza dniami pańszczyzny. Za pański dzień mają chłopi siniawscy wozić drwa i chrust, po jednym wozie od całej roli, swoimi końmi włóczyć, z pola zwozić i na targ z zbożem jechać, na zażen od zaranka do południa po dwoje wysyłać, podróż odprawić do Krosna, Rymanowa, Brzozowa. Bez pańskiego wyjść mają raz do roku na zakoski trawne, raz na owsiane, raz na zagrabki, mają konopie maciorki wymoczyć, wymądlić i wytrzeć, śliwy suszyć, sztukę jedną wyprząść. Dzierżawcy nie wolno wynajmywać chłopów w sąsiedztwo. Chłopi na półroli robią trzy dnie od południa i płacą połowę czynszu; zagrodnicy robią dwa dnie od południa i dają 14 groszy czynszu, komornicy nie płacą nic i odbywają tylko dwa półdnie od południa lekkie roboty, przy czym otrzymują strawę dzienną ze dworu. Powinnością wszystkich bez różnicy jest stawać do gromady, kiedy pan każe, ścigać szlaki złodziejskie, ratować stawy, gdyby się rwały, na gwałt bieżeć, gdyby rozboje groziły .

Chłopi z Lubnej, poddani kasztelana przemyskiego Stanisława Wapowskiego, płacą czynszu od całego łanu 1 zł 24 gr., dają po sześć korcy owsa, na Wielkanoc po dwoje kur, tzw. “poczciwych”, i po ł6 jajec i robią codziennie pół dnia. Robota ujęta jest nie tylko miarą czasu, ale także miarą wydajności; i tak oranie ma objąć w dniu roboczym 12 zagonów o trzech skibach, czyli po 12 lasek, a laska ma być na 3 łokcie wzdłuż. Kto robi około drzewa, ma w jednym dniu roboczym położyć jeden wóz drwa, albo jeden wóz chrustu i zaraz chrust ten wygrodzić; kto młóci, ma sie uporać z jedną kopą. Na wóz sprzężajny nie powinni brać więcej jagieł, pszenicy, grochu, żyta jak tylko po 4 korcy, jęczmienia i tatarki po 5, owsa po 6 korcy miary dynowskiej. Po sól maja jechać raz do roku i każdy ma przywieźć po 5 kłód, za co przez 5 dni wolny jest od roboty. Kto jedzie w droge, ma jeden dzień wolny przed wyjechaniem i jeden po powrocie. W święto nikt nie ma obowiązku odprawiać furmanki. Nadto każdy kmieć na całej roli ma oddać co roku sztukę oprawną przędzy, a jeśli da i drugą sztukę, ma 6 dni wolnych od roboty. Przędziwa dostarcza dwór, “a ma być chędogo wyprawne, nie paździerzyste, aby kmieć swoim nie przykładał”. Dnie robocze zaczynają się od południa, tylko na obżen powinni co drugi dzień wychodzić o wschodzie słońca ...”

Przeciw dziedzicowi swemu chłop protestować nie śmiał i nie mógł, a gdyby nawet śmiał był i mógł, nie miałby przed kim uskarżać się na ucisk i nadużycia. Czynił więc to rzadko i jedynie przeciwko krzywdom, które go spotykały ze strony trzeciej, np. od sąsiednich chłopów, albo od swawolnego żołnierza. Czasem tylko i to bardzo wyjątkowo chłopi szlacheccy skarżą się na dzierżawcę, widocznie tylko w takich wypadkach, w których są pewni, że znajdą poparcie swego dziedzica. Takie wydarzenie zastało zanotowane w aktach ziemi sanockiej w r. 1647. Chłopi z Siemuszowej, mając za panią - cześnikową, Eufrozynę Kamińską - występuję śmiało przeciw jej dzierżawcy i wytaczają mu pozwy.

 

  1. Akta grodzkie Sanockie, tom 157, pp. 688-694
  2. Akta grodzkie Sanockie, tom 150, pp. 337-343

Władysław Łoziński “Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku.” Wydawnictwo Literackie Kraków 1960


Powrót