DOM

zernica2a.jpg (75284 bytes)Żernica. Miejsce na mapie jakich wiele w moich ukochanych Bieszczadach. Kiedyś była tu duża wioska (204 zagrody). Obecnie można tu znaleźć samotny kościółek, chylącą się ku upadkowi cerkiew z 1800 roku, zdewastowany dworek z okresu międzywojennego i budynki  gospodarcze, spuścizna minionego okresu.  Wokół góry, lasy, łąki. Spokój, cisza. W dolinie szemrze potok, wtórują mu ptaki. Do najbliższej osady trzeba przebyć 4 km wertepami. Tylko samochód terenowy dobrze radzi sobie na tej drodze w każdych warunkach pogodowych. Można tu spotkać prostych ludzi (choć niektórzy z nich mają dwa doktoraty) zajmujących się wypałem węgla drzewnego. Czasami turystów z zaciekawieniem oglądających cerkiew, najczęściej na rowerach górskich.

Można się tu zachłysnąć bezpośrednim obcowaniem z naturą. Jesteś tu skazany na siebie i swoje towarzystwo (nie licząc psa, ale on nie jest partnerem do dyskusji ? zawsze się zgadza). Tu każda, nawet prozaiczna czynność ma inny wymiar: jedzenie, wydalanie, spanie ? stają się wyznacznikiem twojego życia. Srasz więc jesteś. Stajesz się filozofem na własny użytek. A filozofia twa jest prosta ? jesteś. Czy sporządzasz posiłek, jesteś na polowaniu, łowisz ryby, to każda chwila pełna jest zadumy ? jak tu kiedyś było. Twoja dobrowolna samotność wyostrza zmysły, ukierunkowuje zainteresowania. Stajesz się dociekliwy.

 

Będąc samotnie w  Żernicy zastanawiałem się nad znaczeniem słowa dom. Czym jest dom? Budynkiem, w którym mieszkasz? A może w którym się urodziłeś? Twoi najbliżsi, rodzice? Co sprawia, że tam chcesz wracać? Dlaczego czujesz ulgę, gdy podjąłeś już decyzję o powrocie z podróży, wracasz do domu?

Dużo pytań. Zacząłem je sobie zadawać, gdy zostałem sam w jedynym obecnie mieszkalnym budynku w Żernicy. Gdy oglądałem cerkiew, stare drzewa owocowe ? jedynych obecnie świadków tych, którzy tu kiedyś mieszkali. Gdzie oni są?

Ja również kiedyś opuściłem dom rodzinny. Uczyniłem to z własnej woli. Początkowo tęskniłem bardzo. Z biegiem lat  to uczucie słabło. Już chciałem wracać tylko wtedy, gdy byłem na kolejnym ?zakręcie? swego życia. Obecnie jeżdżę tam kilka razy do roku odwiedzić rodzinę, na cmentarzu tych, którzy już odeszli. Mój dom jest także teraz tutaj. Tu mieszkam, tu są moi najbliżsi, przyjaciele. Tu pracuję. Tu żyję. Zapewne tak jest z byłymi mieszkańcami, chociaż oni opuszczali swoje domy pod przymusem.

 

Samotna cerkiew w Żernicy Wyżnej ma staraniem konserwatora zabytków odnowiony przed laty dach, ale mury pękają. Lepiej wygląda, ma lepszy stan techniczny kościółek w Żernicy Niżnej. Tu raz do roku odprawia się mszę, czasami modlą się tu myśliwi na Huberta. Ale ten budynek choć zadbany jest pusty, samotny na zboczu góry wśród otaczających drzew. Dom nie może istnieć bez ludzi, także cerkiew bez swych wyznawców popada w ruinę. Stare drzewa owocowe umierają, łamią się ze starości konary, ale czasami obok staruszka pojawia się młode drzewo.

Ślady cmentarzyku przy kościele można odnaleźć tylko wczesną wiosną. Na przycerkiewnym cmentarzu można jeszcze odczytać: JULIA PRACH przeżywszy lat 40 zmarła 5-9-1931 roku. Ktoś zapalił znicze, położył bukiet polnych kwiatów. W pobliżu murowana płyta nagrobna z pomalowanym niedawno krzyżem. Obok mały krzyżyk. Teren cmentarza zakrzaczony. Przed cerkwią postument z ułamanym metalowym krzyżem. O niego oparty podniesiony troskliwą ręką uszkodzony, betonowy krzyż.  Z prawej strony kikut  zniszczonego, drewnianego, wielkiego krzyża i resztki blach pokrywających inny. Wieniec starych drzew dobitnie akcentuje sakralny obszar. Przepływający poniżej potok podmywa zbocze wzniesienia, na którym zbudowano zabytkową cerkiew. Jeśli nikt mu nie przeszkodzi wkrótce ona runie.

Odtworzyć wioski się już nie da. Obecnie cały teren z wyłączeniem cerkwiska jest w prywatnych rękach (~800 ha w jednym kawałku). Nie ma już domów. Nie przetrwałyby do dzisiaj. Prawdopodobnie byłyby tu murowane budynki, gospodarstwa tętniące życiem. Dzisiaj jednak jest tu spokój, cisza, samotność skłaniająca do zadumy. Niech tak będzie, ale trzeba ratować zabytkową cerkiew, chylącą się ku upadkowi. Doprowadzić do jej użytkowania. Niech i tu chociaż raz w roku, na patrona świątyni, odbędzie się msza. Trzeba odnowić groby.

 

Żernica ma jeszcze jeden epizod z gatunku exodus mieszkańców. Jest to powojenny wątek PGRowsko-więzienny. Tu gospodarzył PPRol ze Średniej Wsi  zatrudniający  skazanych. Po tym okresie zostały zabudowania ? stróżówka, warsztat, owczarnie. We dworku mieszkali cywilni pracownicy. Ich także tu nie ma.  Upadło przedsiębiorstwo ? ludzie musieli się wynieść.

 

Przed Żernicą istnieje jednak szansa na restytucję. Jej nowy właściciel ma plany, które spowodują, że znowu pojawią się tu ludzie. Oby nowi mieszkańcy nie przeszkadzali tym, których już tu nie ma.

 

Byli mieszkańcy Żernicy. Ja wracam do swojego domu, nie zapomniałem o tym, którego już nie ma (dom mojej młodości). Dawniej ówczesne władze zabroniły Wam powrotu, dzisiaj jest to możliwe. Wy też powinniście tu wrócić. Chociaż raz w roku, do cerkwi Waszych przodków. To wręcz Wasz obowiązek!

Pierwszy krok do powrotu to odnowienie grobów, remont cerkwi, jej konsekracja.  Jeśli nie zostanie on wykonany dzisiaj, to czas byłych jej mieszkańców bezpowrotnie minie. Do tego nie chcę i nie możemy dopuścić.

 

 

Żernica, sierpień'2000

 

Zainteresowanych proszę o kontakt, Marcel Domin

 

 

email6.gif (3506 bytes)Uwagi do Webmastera

Powrót